Widzę spojrzenia chłopców na swój tyłek.
Widzę jak patrzą się na moje
nogi.
Jak tylko czekają,
aż podwinie mi się spódnica,
( którą zawszę
noszę).
I nie obchodzi mnie
to.
Bo jednocześnie nie widzę tego
jednego
spojrzenia,
na którym mi zależy.
On już przestał na mnie zwracać uwagę.
Mój tyłek, moje spódnice, ja
- staliśmy się dla niego powietrzem.
I boję
się, że nie będę w stanie tego dłużej tolerować.
Że kiedyś stanę przed
nim, popłaczę się,
zażądam, aby na mnie spojrzał,
pocałuję i powiem,
żeby przyznał, że nic nie poczuł
- wtedy odejdę.
Za bardzo mam ochot tak
zrobić, a jednocześnie wiem,
że nie mogę.
Więc zostaje
mi tylko wyobrażać sobie życie moich wymyślonych postaci.
Szczęśliwie
zakochanych, nieszczęśliwie żyjących albo po prostu innych
niż ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz